wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 6

- Niall, czemu mnie dzisiaj zaprosiłeś? - Pytam, kiedy ten szuka coś w szafce i uderza głową o nią. Musiało boleć. Ledwo powstrzymuję się, by nie wybuchnąć śmiechem. Chłopak staje przede mną i pociera dłonią obolałe miejsce na głowie.
- Bo mam dzisiaj urodziny i chciałem miło spędzić ten dzień. - Mówi, a ja prawie spadam z krzesła.
- Co? Wszystkiego najlepszego! - Wstaję i przytulam się do chłopaka. - Czemu nie powiedziałeś wcześniej? Tak głupio mi teraz. - Odchodzę kawałek i opieram się o blat z założonymi rękoma.
- A co? Miałem od rana ci krzyczeć "mam urodziny?' Głupio bym mi było, wiesz? - Lekko się podśmiewam.
- Pocałowałeś mnie po kilku dniach znajomości. Gdzie tu jest logika? - Wzrusza ramionami. - No właśnie. Jakbym ci kupiła prezent obraził byś się? - Zadaję takie dziwne pytanie, ponieważ z Patric'kiem i Jes nie lubiliśmy robić sobie prezentów.
- Tak. Wystarczy, że jesteś tu. - Z powrotem zabiera się do przygotowywania dania. Głupio mi tu tak stać, więc próbuję mu pomóc, ale on odsyła mnie na moje miejsce. Z drugiej strony dziwnie się czuję jak mówi, że wystarczy, że tu jestem. Nie jestem jego dziewczyną. A może on jest jakimś psychopatą? Ostatnio oglądałam film, gdzie chłopak chciał zamordować swoją dziewczynę. Ale ty jesteś durna Delilah - karcę się w myślach - przecież Niall jest normalnym chłopakiem. Słyszę dzwonek swojego telefonu, więc wstaję i idę do "przedpokoju" by wyciągnąć go z kieszeni mojej kurtki.
- Słucham?
- Cześć Mała. - Słyszę po drugiej stronie głos swojego taty.
- Hej, co u ciebie? - Siadam na podłodze, bo nie chce mi się stać.
- Wszystko w porządku, jestem w Niemczech, będę za 2 dni w domu. Co u was? - Zaczynam się bawić sznurówką moich butów, które stoją niedaleko.
- Wszystko w porządku. Mama grzecznie pracuje, ja też a w przerwach spotykam się z kolegą.
- Tym Niall'em tak? - Robię sama do siebie wielkie oczy.
- Tak, skąd wiesz... - chwilę jest cicho. - jednak, nie mów. Pewnie mama. - Słysze śmiech po drugiej stornie słuchawki.
- Tak i powiedz mu, że jeśli coś zrobi mojej córeczce to będzie miał ze mną do czynienia.
- Dobrze. - Śmieję się.
- Muszę kończyć, kocham cię, pa.
- Ja ciebie też. - Rozłączam się i wstaję z podłogi. Dopiero teraz zauważam, że siedziałam na kafelkach a jednak strasznie mi było ciepło t tyłek - ogrzewanie podłogowe- podpowiada mi mój mózg. Czy ja właśnie zastanawiałam się dlaczego było mi ciepło w tyłek? Z takim pytaniem wchodzę do kuchni i kładę telefon na blat.
- Gdzie byłaś? - Niall wyciąga talerze z szafki.
- Telefon mój dzwonił, nie słyszałeś? - Siadam na krześle i czekam na posiłek.
- Musiałem się zamyślić. - Nakłada kurczaka i warzywa na talerze i kładzie jeden mi przed nosem.  - Mam nadzieję, że będzie smakować. - Podaje mi widelec a ja zaczynam jeść.
- Boże, to jest pyszne. Gdzie ty się tak nauczyłeś gotować? - Pytam i próbuję się ogarnąć, żeby nie pożreć tego w całości w minutę.
- Nasza gosposia mnie uczyła, jak miałem gdzieś 15 lat. Często miałem szlaban, więc musiałem coś wymyślić na nudę. - Wzrusza ramionami. Jakie to irytujące. Nic nie odpowiadam i dalej jem. Kiedy kończę chcę umyć po sobie naczynie, ale chłopak mnie wyprzedza.
- Poradzę sobie, a ty idź do salonu. - Nie sprzeczam się. Biorę telefon i siadam na wielkiej kanapie w salonie. Słyszę odkręcaną wodę w kranie. Nie mając za bardzo co robić wyciągam telefon i sprawdzam Facebook'a. Kilka powiadomień o zaczepkach, które osobiście strasznie mnie wkurzają i wiadomości. Nie zwracam na nie uwagi, bo jak się rozpiszę to nie będzie miłe wobec Niall'a. Chowam telefon do kieszeni spodni i widzę jak chłopak siada koło mnie.
- Co teraz będziemy robić? - Patrzę na zegarek, na którym widnieje godzina 3:49.
- Mówiłeś, że grasz w zespole, na czym? - Siadam po turecku, pewnie zaraz zdrętwieją mi nogi, ale nie dbam o to.
- Na gitarze. - Uśmiecham się. - Chcesz, żebym ci coś zagrał? - Energicznie potakuję głową a chłopak kieruje się, jak przypuszczam do jakiegoś pokoju po gitarę. Nie mylę się. Zaraz wychodzi z instrumentem w ręku. Siada obok mnie i zaczyna grać:

I got a heart

And I got a soul
Believe me, I will use them both

We made a start
Be it a false one, I know
Baby, I don’t want to feel alone

(
Mam serce 
I mam duszę,
Uwierz mi, będę używał ich obu.

Stworzyliśmy początek,
Był jednym z tych fałszywych, wiem.
Kochanie, nie chcę czuć się samotny.)
So kiss me where I lay down
My hands pressed to your cheeks
A long way from the playground

(
Więc, pocałuj mnie tam, gdzie się położyłem, z dłońmi przyciśniętymi do twoich policzków,
Daleko od placu zabaw.)I have loved you since we were 18
Long before we both thought the same thing
To be loved and to be in love
And all I could do is say that these arms were made for holding you, ohohoh woah
I wanna love like you made me feel
When we were 18

(
Pokochałem Cię, od kiedy byliśmy osiemnastolatkami.
Długo, zanim oboje pomyśleliśmy to samo,
Być kochanym, być zakochanym,
Wszystko, co mogę zrobić, to powiedzieć, że te ramiona Zostały stworzone do trzymania cię.
Chcę kochać, tak jak sprawiłaś, że się czułem
Gdy mieliśmy 18 lat)
We took a chance
God knows we tried
Yet all along I knew we’d be fine

(
Zaryzykowaliśmy.
Bóg wie, że próbowaliśmy.
Cały czas, wiedziałem, że będzie z nami dobrze.)
So pour me a drink, oh love
Let’s split the night wide open
And we’ll see everything we can
Living love in slow motion, motion, motion
(Więc nalej mi drinka, oh kochanie
Trzymajmy noc szeroko otwartą, a zobaczymy wszystko
Możemy żyć w miłości, w zwolnionym tempie, tempie, tempie)
So kiss me where I lay down
My hands pressed to your cheeks
A long way from the playground
(Więc, pocałuj mnie tam, gdzie się położyłem, z dłońmi przyciśniętymi do twoich policzków,
Daleko od placu zabaw)I have loved you since we were 18
Long before we both thought the same thing
To be loved and to be in love
And all I could do is say that these arms were made for holding you, ohohoh woah
And I wanna love like you made me feel
When we were 18

(
Pokochałem Cię, od kiedy byliśmy osiemnastolatkami.
Długo, zanim oboje pomyśleliśmy to samo,
Być kochanym, być zakochanym.
Wszystko, co mogę zrobić, to powiedzieć, że te ramiona zostały stworzone do trzymania cię.
Chcę kochać, tak jak sprawiłaś, że się czułem
Gdy mieliśmy 18 lat)When we were 18 (oh love)
When we were 18

(
Gdy mieliśmy 18 lat (Oh Kochanie)
Gdy mieliśmy 18 lat)
Kończy śpiewać a ja mam mega zdziwienie namalowane na twarzy. Nie spodziewałabym się, że on tak potrafi śpiewać.
- Aż tak źle było? - Pyta, kiedy ja wstaję, żeby rozprostować nogę, która mi zdrętwiała.
- Było świetnie.
- Cieszę się, jednak normalnie śpiewam z chłopakami. - Siadam z powrotem na swoje miejsce. Czuję jakby mrówki chodziły po mojej nodze.
- Mogę. - Pytam, wskazując na gitarę.
- A umiesz grać? - Posyłam mu uśmiech.
- Przekonaj się. - Łapię gitarę i to teraz ja zaczynam grać.
piosenka (wyobraź sobie, że śpiewa to dziewczyna)

Kończe grać i Niall zaczyna klaskać. Zaczynam się śmiać.
- Dzięki, dzięki. - Odkładam gitarę, opierając ją o kant kanapy.
- Nie mówiłaś, że potrafisz śpiewać i grać na gitarze. - Siada tak, że  patrzy mi prosto w oczy.
- Umiem jeszcze grać na pianinie, pisze piosenki... - Mówiąc to wyliczam na palcach, żeby dodać temu większej dramaturgi.
- Na serio? - Kiwam głową.
- Myślałam, że coś zajarzysz, kiedy powiedziałam ci o Art University, wtedy w kawiarni.
- Musiało mi wypaść z głowy. - Nieważne.  - A czy ta piosenka co ją przed chwilą śpiewałaś jest twoja?
- Tak. - Zerkam na zegarek i jest już 5. Ten czas strasznie szybko leci. - Ja będę się zbierać Niall. - Mówi i wstaję.
- Nie, zostań, proszę. - Łapie mnie za rękę i pociąga tak, że z powrotem siedzę na swoim miejscu, tylko bardziej bliżej chłopaka. - Miałem nadzieję, że chciałabyś ze mną pójść do Bungolow 6, gramy dzisiaj z chłopakami. - Przybliża się bardziej, czuję jego cudowne perfumy.
- Mam jutro pracę, muszę się przygotować, nie czas na takie szaleństwa. - Uśmiecham się z lekkim zażenowaniem.
- Proszę. - Łapie mnie za rękę. - Masz zimne dłonie. - Naprawdę mam. - Zimno ci?
- Nie. - Chwilę się zastanawiam i mówię: - Dobrze, ale nie będę tam długo siedziała. - Chłopak na te słowa całuje mnie w policzek.
- Przepraszam, zapędziłem się. - Puszczam jego rękę i wstaje.
- To było miłe. - Posyłam mu najszczerszy uśmiech jaki kiedykolwiek zrobiłam. - Kiedy idziemy? - Chłopak spogląda na swoją lewą rękę, na której ma zegarek i mówi:
- W sumie to już możemy, zaczynamy grac o 7, ale wcześniej musimy być. - Chłopak wstaje i idziemy do przedpokoju, gdzie się ubieramy.

***

- Delilah, to jest Zayn, Harry, Liam i Louis. - Niall przedstawia mi swoich przystojnych przyjaciół.
- Hej. - Mówi chłopak z kręconymi włosami i przytula mnie na powitanie. - Miła do przytulania jest. - Mówi, kiedy odwraca się do chłopaków.
- Co? - Mówię przez śmiech. - W takim razie otworze budkę z napisem "free hugs"  - Zaczynają się ze mnie śmiać.
- Nie, tylko do nas możesz. - Mówi z tego co zapamiętałam Louis. - Potakuję głową.
- My idziemy się przygotować a ty możesz usiąść tam. - Wskazuje stolik pod ścianą. - Tam zawsze siedzimy, zamów sobie coś na mój koszt. - Karcę go wzrokiem.
- Ja też mam pieniądze, zapomniałeś? Nie musisz za wszystko mi płacić. - Mówię na odchodnym. Podchodzę do baru. Przez chwilę patrze jak cała piątka rozpakowuje się na scenie.
- Co byś chciała ślicznotko? - Pyta mnie barman, gdzieś w moim wieku, może rok starszy.
- Nie jesteśmy na ty, więc nie nazywaj mnie tak. - Kładę 10 funtów na stole - sok pomarańczowy. - Dzisiaj nie piję. Jutro trzeba wstać.
- Nie bulwersuj się tak, już się robi. - Chwilę czekam na napój i biorę go od tego gogusia. - Weź sobie resztę. - Może mózg sobie kupisz - dokańczam do siebie w myślach. Idę do stolika, który pokazał mi Niall i siadam. Biorę łyk soku i patrzę co robią chłopacy. Co chwila któryś macha do mnie, więc ze śmiechem im odmachuję. Ludzie powoli zaczynają się schodzić, nic dziwnego. Za pół godziny zaczynają. Nagle zauważam znajomą twarz, która kieruje się w moją stronę.
- Delilah? - Mówi mężczyzna. Przez chwilę zastanawiam się kto to jest, ale nie zajmuje mi to dużo czasu.
- Dzień dobry panie White. - No przecież to ojciec Patric'a. Nie widziałam go trochę czasu. Zapuścił brodę.
- Co ty tu robisz dziecko? - Pyta i siada koło mnie.
- Przyszłam z kolega. - Pokazuję palcem, chociaż wiem, że to nie ładnie na Niall'a.
- A tak. Bardzo utalentowani są. Grają u mnie od 3 lat. Mają świetne piosenki.
- Wiem. - Ojciec mojego przyjaciela nic więcej nie odpowiada, bo ktoś woła go z korytarza, gdzie zapewne są pokoje właściciela.
- Przepraszam, baw się dobrze. - Patrzę jak odchodzi. Nie dziwię się matce Patric'a, że go zostawiła, nie ma czasu przez chwilę pogadać a co dopiero mieć czas dla rodziny.

***

- Cześć Londyn! - Krzyczy Zayn, kiedy wchodzą na scenę. W klubie zrobił się niezły tłok. Chce dobrze widzieć moich kolegów, więc staję z założonymi rękoma przy filarze. Zaczynają grać
piosenka 1 piosenka 2 piosenka 3 Przy 3 piosence zamykam oczy i wsłuchuję się w ich cudowne głosy.
Strasznie mi się podobają ich piosenki. Czasem widzę, że Niall patrzy na mnie i się uśmiecha. Miło mi się robi. Czuję się, jak w jakimś pieprzonym filmie. Chłopaki kończą po godzinie i wychodzimy na tyły klubu. Jest już ciemno.
- Podobało ci się - Pyta Liam.
- Bardzo - odpowiadam i opieram się o samochód Niall'a. Kiedy ja rozmawiam z Liam'em reszta chłopaków pali w znacznej odległości od nas.
- Niall mówił, że też potrafisz śpiewać i to bardzo dobrze.
- Kłamał. - Odpycham się od samochodu i stoję prosto. Nagle czuję ręce oplatające mnie w talii.
- Nie kłamałem. - Niall znowu pachnie papierosami i perfumami. Nigdy chyba nie przyzwyczaję się do tego zapachu. Wzruszam ramionami a chłopak pojawia się koło mnie. Zaraz dołącza się do nas reszta. Chwilę o czymś gadają a ja tylko słucham, bo nie mam pojęcia o czym rozmawiają. Nie jestem w temacie. Nagle drzwi od klubu otwierają się i wychodzi z nich upindlowana lalusia na szpileczkach.
- Nialluś! - Krzyczy, rzucając mu się na szyje i zaczyna całować. Kiedy to wiedzę chce mi się krzyczeć i płakać jednocześnie. Za szybko się przywiązujesz Delilah.



Jeśli przeczytałaś zostaw komentarz :)

4 komentarze: