środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 11

- Niall Horan? - Pyta Patric, a ja jestem zdezorientowana. O co ci chodzi człowieku?
- No tak.
- Masz się z nim nie spotykać. - Mówi jak najbardziej poważnie, a ja zaczynam się śmiać. Chyba sobie żartujesz ze mnie.
- Kim ty jesteś? Moim ojcem? Będę się spotykać z kim chcę. - Wstaję i wychodzę z sali.
No co za tupet. Czy ja mu kiedykolwiek zakazałam z kimś się spotykać? No nie. Wkurzona mijam ludzi, którzy przyszli po prostu na zakupy. Nikt nie  może sobie nawet wyobrazić, jak bardzo chcę, żeby wszyscy zniknęli. Szybko wychodzę z budynku i wsiadam do samochodu. Nie obchodzi mnie to jak Jessie wróci do domu.
Niech ją Patric odwiezie, albo coś sobie sama wymyśli. Niby nic mi nie zrobiła, ale... Tak właściwie nie mam usprawiedliwienia. Z głośnym stęknięciem odpalam silnik i jadę do domu.

***

- Del? Już wróciłaś? Przecież niedawno wyszłaś. - Moja mama otwiera mi drzwi w szlafroku. Kobieto, jest już dawno po południu, ubierz się w końcu.
- No wróciłam, idę do swojego pokoju i nie chcę, żeby ktoś mi przeszkadzał. - Ściągam buty, które biorę w rękę i wbiegam po schodach. Rzucam obuwie gdzieś w głąb pokoju i wywalam się na łóżko jak jakaś piętnastolatka.
Co Niall takiego robi, że niby nie powinnam się z nim spotykać? Przecież, gdyby miał coś na sumieniu to by mi wczoraj powiedział, prawda? W mojej głowie pojawiają się pytania, jeden po drugim.  Przede wszystkim skąd Patric zna Niall'a? Próbuję wyrzucić to wszystko z głowy, ale nie mogę. Najzwyczajniej w świecie męczy mnie to. Postanawiam , więc ruszyć się i wyjaśnić wszystko.
Wychodzę z domu jak najciszej, jak tylko potrafię i idę w stronę jego apartamentowca. Nie mam daleko, więc nie chcę brać samochodu to po pierwsze, a po drugie, by się skapnęła, że wyszłam, bo usłyszałaby warkot silnika.
Do głównego wejścia docieram po jakiś 10 minutach. Dziwnie blisko mieszkamy.
Wchodzę do windy, wciskając guzik i zamykam oczy. Niech już się to skończy- mówię sama do siebie. Kiedy słyszę dźwięk otwierających się drzwi wyskakuje z niej jak oparzona.
Na drodze do mieszkania Horan'a stoi mi tylko ta cudowna recepcjonistka. Mam nadzieję, że tu wyczułaś ironie.
- Dzień dobry, panno Carter. - Kobieta wstaje i się wita ze mną. Biorę głęboki oddech i także życzę jej dobrego dnia. Ej, to nie było aż takie trudne.
Swoją drogą dziwię się, że nie ma tu nigdzie tego ochroniarza.Przecież powinien tu wszystkiego pilnować, czyż nie?
Pukam do drzwi Niall'a i czekam, aż otworzy mi, jednak nic się nie dzieje. Pukam jeszcze raz, ale nadal nic.
Podchodzę do recepcjonistki i czekam, aż ta przestanie rozmawiać przez telefon.
- Przepraszam czy Niall wychodził gdzieś?
- Ma pani na myśli pana Horana? - Kiwam głową. - Pan Horan mówił, że idzie na siłownię. - Czy ta kobieta nie mogła mi od razu tego powiedzieć? Czasem ludzie są tacy bezmyślni.
- A gdzie jest ta siłownia? - Pytam, bo przecież jedyne w czym tu się orientuję to gdzie mieści się mieszkanie Niall'a
- Marc panią zaprowadzi. - Zadaje sama sobie pytanie kim do cholery jest Marc, ale moje wątpliwości zostają rozwiane, kiedy przede mną wyrasta ochroniarz z piętra.
- Dobrze, dziękuję. - Marc wyminął mnie bez słowa, ale postanawiam iść za nim. W końcu ma mnie zaprowadzić do tej całej siłowni.
Po przejściu długiego korytarza i zejściu na sam dół w końcu docieramy na miejsce.
Mężczyzna otwiera przede mną drzwi i odchodzi. Super, tak, zostawiaj mnie samą.
Kiedy robię pierwszy krok w głąb wszystkie oczy są skierowane na mnie.
- Cześć. - Mówię i robię jakiś śmieszny gest ręką. W jednym momencie wszyscy wracają do swoich zajęć.
- Delilah? - Za moimi plecami rozbrzmiewa znany mi głos, więc odwracam się.
- Hej. - Mówię niepewnie, jakby za to ktoś miałby mnie zbić.
- Co ty tu robisz? - To pytanie ucieka mi z głowy, ponieważ zajmuję się teraz inną rzeczą. Mianowicie jego ciało wygląda cudownie w tej koszulce bez rękawów i krótkich spodenkach. Jedynym minusem jest jego blizna na kolanie, ale da się to znieść. Czekaj, czekaj Delilah, przyszłaś tu porozmawiać z nim, a nie się ślinić na jego widok.
-Amm.. - Włącz mózgownice dziewczyno. - Musimy porozmawiać. - Jego mina na te słowa nie jest za ciekawa. - Powiem ci wszystko jak będziemy u ciebie w mieszkaniu, nie tutaj. - Rozglądam się na boki, jakby to co mam powiedzieć było jakąś tajemnicą.
- Dobrze, zaczekaj chwilę. - Chłopak wraca tam, gdzie zapewne ćwiczył zanim mu nie przeszkodziłam i wraca z butelką wypełnioną jakimś płynem. - Możemy iść. - Chłopak otwiera przede mną drzwi i idziemy do jego mieszkania.

***

-Dasz mi chwilę? Wezmę prysznic. - Kiwam głową na tak. Wolę jego perfumy niż pot. Siadam na kanapie i wyciągam telefon. Nie dostałam żadnej wiadomości o nie odebranych połączeniach lub SMSa od któregoś z moich przyjaciół. Pewnie się świetnie bawią. Chowam telefon do kieszeni i od razu rzucają mi się w oczy zdjęcia, których wcześniej nie było nad kominkiem. Fajnie będzie go zapalić w zimowy wieczór.
 Wstaję, żeby obejrzeć fotografie. Prawie na każdym jest Niall z jakąś inną osobą. Zaczynam się śmiać, gdy zdaję sobie sprawę, że też mam pełno fotografii na ścianie w pokoju. Kiedy przyglądam się jednemu zdjęciu, ma którym Horan jest z jakimś chłopakiem, czuję dłoń na swoim ramieniu.
- To o czym chciałaś porozmawiać? - Odwracam się i widzę Nialla' w czystych ubraniach i pachnącego swoimi perfumami. Przysięgam, kiedyś zemdleję od tego zapachu.
- Spotkałam się dzisiaj z moim przyjacielem. - Zaczynam mówić i od razu łapię za sznurek od moich dresowych spodni. Tak, zdenerwowałam się trochę. - I opowiedziałam mu o tobie, a on po tym jak dowiedział się jak masz na nazwisko zabronił mi się z tobą spotykać, ale ja cie lubię, więc chcę się dowiedzieć o co tutaj w tym wszystkim chodzi. Tak, więc mów, bo nie wiem co o tym myśleć. - Tak, zdaję sobie z tego sprawę, że moja wypowiedz była trochę niespójna, ale mam to gdzieś.
-Czekaj, czekaj. Od początku. - Chłopak siada na kanapie, więc ja robię to samo. - Jak ten twój przyjaciel się nazywa?
- Patric... Patric White. - Mówię, a jego pięści się zaciskają. O co tutaj w tym wszystkim chodzi?
- Delilah, on nie jest tym za kogo go masz.
- Bo jakbyś ty był. - Mówię do pod nosem.
- Co?
- Pytam "a kim jest"?. - Kłamię, ale coś słabo mi to idzie.
- Powiedziałaś coś innego, nie jestem głupi.
- Ty też nie byłeś kimś za kogo cie miałam, poza tym Patric to mój przyjaciel, wiem o nim wszystko.
- No najwidoczniej nie powiedział ci wszystkiego. Pamiętasz tą dziewczynę, która mnie no.... - Zacina się, bo najwidoczniej głupio mu o tym mówić.
- Pamiętam, co z nią jeszcze jest nie tak? - Przecież trudno jest takie coś zapomnieć, tym bardziej mi.
- Od Patric'a dostałem namiary na nią. Mówił, że dobrze załatwia sprawę za nieduża cenę. - Mówi, a ja wstaję i nie mogę uwierzyć w to. Chowam twarz w dłonie, próbując zebrać myśli, jednak nic mi z tego nie wychodzi.
- Czyli mój najlepszy przyjaciel i chłopak, który mi się spodobał. - Tak przyznaję to głośno, bo przecież nie będę ukrywać. - nie potrafią upilnować swoich spodni? - Mówiąc to wlepiam wzrok na budynek za oknem.
- Najwidoczniej. - Chłopak wstaje i obejmuje mnie od tyłu. Nie wiem czy to najlepszy pomysł z jego strony. Mam ochotę go uderzyć. Pojawił się i miesza w moim życiu. Wiem rzeczy, o których nie chciałabym wiedzieć.
- Jesteś cholernym dupkiem. - Nie ruszam się, nadal mówię do okna.
- Wiem, ale poprawię się. - Szepcze mi do ucha, a po moim ciele przebiegają ciarki.
- Nie rób tak.
- Jak? - Odwracam się do niego i dmucham mu w zagłębienie między uchem a ramieniem. Widzę ja na jego skórze pojawia się gęsia skórka. - Aaa tak. Przecież  to przyjemne uczucie.
- Ja mam wszędzie łaskot... - Nie dokańczam, bo zdaję sobie sprawę, że właśnie się wygadałam i Niall może wykorzystać to. Mądrze Delilah.
- Łaskotki mówisz? - Chłopak zaczyna mnie łaskotać a ja zginam się w pół.
- Niall, proszę przestań. - Po tych słowach oboje lądujemy na podłodze. - No proszę! - Chłopak przestaje, ale nadal wisi nade mną. - To było strasznie dziecinne. - Mówię i próbuję się podnieść, ale chłopak napiera na mnie. - Niall, chcę wstać.
- Zaraz będą otwierać kluby, chodźmy na drinka. - Czy on nie słyszał mojej prośby? Chcę coś powiedzieć, ale chłopak kładzie palec na moich ustach. - Zgódź się, a wstanę.
- Czy pan mnie szantażuje panie Horan?
- Ależ nie pani Carter. Tak jak? Pójdziesz ze mną?
- A skończę tak jak ostatnio? - Wiem, może i było to chamskie, ale wolę się upewnić.
- Nie.
- To pójdę, ale jak wywiniesz jakiś numer, nie spotkamy się już więcej.- Cmokam go w policzek i zrzucam z siebie.

3 komentarze:

  1. Szalejesz kochanie ;*
    Tyle rozdziałów w tak, krótkim czasie. Jesteś wielka ;)
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdzial
    Ale o co chodzi z Patrickiem? Bo jesZcze do konca nie rozumiem xd
    I niech w koncu Niall powie jej i nam prawde o sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dla rozwiania Twoich jakiś wszelkich wątpliwości, czy wytłumaczenia - Patric zadaje się z Niall'em i wie co nieco na jego temat i chce "chronić" Delilah. Jaki jest tak na serio Niall dowiemy się w następnych rozdziałach :)

      Usuń