poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 15

Przez chwilę mam ochotę zadzwonić do mamy i powiedzieć, że nie wrócę dzisiaj na noc, jednak po chwili dociera do mnie, że ona jest po drugiej stronie globu, więc tak czy siak mnie nie uratuje.
Wyciągam telefon z kieszeni, jednak tylko po to, żeby wrzucić go do mojej torebki.
- Założę się, że jesteś głodna. - Niall nie czekając na moją odpowiedz, łapie za ulotkę z pizzerii. - Jaką lubisz? - Nie protestuje, bo umieram z głodu.
- Hawajska. - Co za ironia losu.
- Dobry wybór. - Mruga do mnie i odwraca się przykładając telefon do ucha.
Ja nie pytając o zgodę wchodzę po schodach na górę, żeby się trochę rozejrzeć. Wchodzę do pierwszego lepszego pokoju, który okazuje się być pokojem nagrań. Super jest mieć własne studio w domu.
Wzdycham na myśl co działo się dzisiaj w pracy mojej mamy. Pod ścianą stoi z pięć gitar. Na każdej z niej gra?
Wychodzę z pomieszczenia i otwieram następne drzwi. Jest to pewnie pokój gościnny, nie ma tu żadnych rzeczy, które mogłyby wskazywać, że ktoś tu urzęduje. Łóżko, meble, TV i nic poza tym.
Zamykam drzwi i kieruję się do kolejnych. Otwieram je i moim oczom ukazuje się wielki pokój. Wchodzę głębiej i już nie mam wątpliwości, że to pokój Niall'a. W powietrzu czuć jego perfumy. Wielkie łóżko, na którym jest rozwalona pościel. Moja podświadomość mówi mi, żebym wychodziła stamtąd, bo to nie jest ładnie grzebać w czyiś rzeczach. Czekaj, czekaj. Ja przecież nie grzebię, tylko się rozglądam.
Ściany ma koloru jasnego szarego, co świetnie kontrastuje z ciemnymi meblami. Wielki plazmowy telewizor wisi naprzeciwko łóżka. Na szafce nocnej świeci się lampka. Marnotrawstwo prądu.
Obok wejścia na taras stoi następna gitara. Nieźle Horan.
Moją uwagę przykuwają papiery leżące na biurku. Biorę jedną kartkę do ręki i zaczynam czytać.
Po kilku chwilach dochodzi do mnie to, że jest to tekst piosenki.

Across the ocean, across the sea
Starting to forget the way you look at me now
Over the mountains, across the sky
Need to see your face, I need to look in your eyes
Through the storm and through the clouds
Bumps in the road and upside down now
I know it's hard babe to sleep at night
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
Be alright

All along in my room
Waiting for your phone call to come soon
For you, oh, I would walk a thousand miles
To be in your arms holding my heart
Oh I, oh I, I love you
And everything's gonna be alright
Be alright

Through the long nights and the bright lights
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
Be alright

You know that I care for you, I'll always be there for you
I promise I'll just stay right here
I know that you want me to, baby we can make it through
Anything, cause everything's gonna be alright
Be alright

Through the sorrow and the fights
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
Be alright


Kiedy kończę czytać, zauważam datę na roku kartki. 16.09 - przecież to było wczoraj. Czuję się dziwnie. Czy on coś do mnie czuje? Nie. To nie możliwe. "Sprawię, że się we mnie zakochasz" To zdanie zahuczało w mojej głowie. Nie powinnam tu przychodzić. Odkładam kartkę na biurko. O mało nie dostaję zawału, kiedy czuję ramiona oplatające mnie.
- Ładnie to tak grzebać w cudzych rzeczach? - Czuję jego oddech na karku. Przez to, że mam związane włosy jeszcze bardziej przechodzą mnie dreszcze.
- Mówi to ta osoba, która włamała mi się do domu. - Okręcam się tak, że stoję przodem do chłopaka.
- To była sytuacja kryzysowa. - Rzeczywiście była. Nie chciałam go znać.
- Już nic nie mam na swoją obronę. - Mówię a Niall bierze moją brodę między dwa palce. Przez chwilę patrzę mu prosto w oczy, ale zaraz odwracam wzrok. Trudno mi jest to robić. Chłopak nic nie mówi na to, co robię, tylko składa delikatny pocałunek na moich ustach. W jednym momencie robi mi się tak dobrze, że chcę więcej. Coś w rodzaju jedzenia czekolady. Wiesz, że nie możesz, ale jesz. Nie czekając ani chwili zatapiam się w jego ustach. Są takie delikatne. O niczym więcej nie myślę. Zarzucam ręce na jego szyję a on łapie mnie w talii. Przez chwilę zapominam o Bożym świecie. Kiedy przestajemy na chwilę, by złapać powietrze dzwoni dzwonek do drzwi.
- W takiej chwili? - Mruczę w niezadowoleniu, na co chłopak znowu mnie zaczyna całować. Jedyną denerwującą rzeczą był dźwięk dzwonka i burczenie mojego brzucha.
- Idę, bo zaraz tu padniesz mi. - W sumie ma rację, jestem głodna i jeszcze nie wytrzymam zaraz tego cudownego uczucia w brzuchu. Ale czy to normalne, że posuwam się tak daleko z chłopakiem, którego nie znam długo. To pytanie szybko mi umyka, bo znajduję odpowiedz - niektórzy od razu lecą do łóżka Del.
Niall woła mnie na dół, więc opuszczam pokój i szybko zbiegam po schodach.
- Pizza, panno Carter. - Na stoliku stoi duże pudełko z naszym posiłkiem.
- Dziękuje, panie Horan. - Siadam i biorę kawałek.
- Czy ty dzisiaj coś jadłaś po śniadaniu? - Niall otwiera barek i wyciąga z niego wino.
- Tak. - Mówię z pełną buzią.
- Kłamiesz. - Oczywiście, że kłamię. Nie miałam czasu. Wzruszam ramionami na jego słowa i dalej jem.
Mój towarzysz stawia wypełnioną czerwonym płynem lampkę i sam zaczyna posiłek.
- Dzięki. - Dokańczam swój kawałek i uświadamiam sobie, że jednym się najadłam.
Opieram się o oparcie kanapy i biorę łyk wina. Jest świetne. Zamykam oczy i słyszę tylko tykanie tego cholernego zegarka.
- Nie zasypiaj. - Chłopak lekko szczypie mnie w udo.
- Nie śpię. - Uśmiecham się i znowu zamaczam usta w winie. - Świetne ono jest.
- To Bodegas Artadi, rocznik 2004. - Kiedy mówi mi to, coś mi świta, chociaż nie znam się na winach. Ostatnio mój ojciec to zamawiał w restauracji. Otwieram oczy i lekko oślepia mnie światło. Patrzę na pudełko od pizzy a w nim został tylko jeden kawałek.
- Niall, coś ty zrobił z tą pizzą?
- Zjadłem. - Mówi jak dumny pięciolatek. Kręcę tylko głową i to olewam, przecież to nic takiego. - Idziemy na górę? - Pyta a ja kiwam głową. Dopiero kiedy wstaję zauważam jego, już nie tak świeże rany. Czemu o nich wcześniej zapomniałam? Wbiegam po schodach na górę i wchodzę do pokoju chłopaka. On leży już rozwalony na łóżku, z rękoma za głową. Kiwam głową i śmieję się z niego. Rozglądam się jeszcze raz po pokoju, jakbym chciała zapamiętać każdy milimetr pomieszczenia.
Mój wzrok zatrzymuje się na zdjęciu w ramce, które stoi na półce. Biorę je w rękę i widzę Niall'a z jakimś chłopakiem, może w jego wieku, może trochę starszym.
- Kto to?- Pytam, przejeżdżając palcem po szkiełku.
- Mój brat Greg. - Chłopak odpowiadając patrzy w sufit. - Mówiłem ci kiedyś o nim, nie pamiętasz?
- Pamiętam. - Odstawiam rzecz i siadam na fotel, stojący obok biurka. Znowu te porozwalane kartki, znowu ten tekst piosenki. - Idziesz na tą imprezę do Liam'a w sobotę? - Pytam, bo nie wiem jak zacząć rozmowę na jakiś inny temat. Chłopak podnosi się i siada na skraju łóżka. Czemu umknęło mi to, że założył trochę dziwny sweter? Na Boga, mamy dopiero wrzesień a to co ma na sobie wygląda jakby zaraz miał to ubrać do babci na Święta.
- Oczywiście, że idę. Miałem cię zaprosić, ale widzę, że ktoś mnie wyprzedził.
- Liam był u mnie w pracy dzisiaj i zaczęliśmy temat o... o jego dziewczynie.
- Danielle, bardzo fajna dziewczyna, jest tancerką.
- Bo się poczuję zazdrosna. - Daje mu kuksańca w bok. - A tak przy okazji fajne wdzianko. - Łapię kawałek sweterka i zaraz go puszczam. Byleby sobie czegoś nie pomyślał. - Przepraszam. - Niall na te słowa uśmiecha się w taki sposób jak jeszcze nigdy. W jednej chwili zachciałam, żeby tylko do mnie się tak uśmiechał. Del opanuj się dziewczyno.


- Delilah, słuchasz mnie? - Horan macha mi ręką przed twarzą.
- Tak. - Ehe. - Nie, przepraszam, zamyśliłam się, mógłbyś powtórzyć? - Łapię koniec mojej koszulki i zaczynam nią się bawić.
- Pytałem czy pójdziemy razem do Liam'a.
- Pewnie, czemu nie. Jak myślisz, będzie tam dużo ludzi?
- Wiesz, ostatnim razem było ponad 200 osób, ale to tylko dlatego, że graliśmy. - Nie dziwie się, grają świetnie.
- Teraz nie będziecie grać?
- Nie.
- Szkoda.
- Jak tylko będziemy grać dam ci znać. - Chłopak wstaje i wyciąga rękę do mnie. Robię pytającą minę, ale chwytam go. Podnoszę się z krzesełka i idę za Niall'em. Wychodzimy na taras. Tak swoją drogą, ja nawet nie mam balkonu a on ma wielki taras. Przecież tu zmieściłby się całkiem duży basen. 
Podchodzę do barierki i staję obok chłopaka. Przede mną rozciąga się w dali centrum Londynu. Na dole ktoś krzyknął zwykłe "przepraszam, ok?" Pewnie jakaś para się kłóci.
- Już ci się nie dziwie, że kupiłeś tutaj mieszkanie. Tu jest tak spokojnie.
- I nie ma matki, drącej się, że się upiłem. - Patrze na niego z miną "serio" - ale ostatnio często tego nie robię, w sumie nie upiłem się od 2 miesięcy.
- No i świetnie, no ja się tym nie mogę pochwalić. - Tak, upiłam się wczoraj. 
Odchodzę kawałek od mojego towarzysza, bo chcę zobaczyć co jest dalej na tarasie. Stolik, kilka krzeseł i ooo patrzcie, basen. Kto by się spodziewał. Chociaż jest wrzesień mam ochotę wejść do niego i popływać. A co, kto zabroni? Odwracam się do Niall'a, ale ten sprawdza coś w telefonie. Olewam to. Upinam swoje włosy w wysoki koczek, ściągam leginsy i bluzę. Zostaję w samej koszulce i majtkach. Staję nad brzegiem i lekko zamaczam palce. Woda jest przyjemnie ciepła. Może jest podgrzewana? Wchodzę do wody po schodkach. Myślałam, że będzie gorzej. Zamaczam się cała i czuję ciepło. Na bank jest podgrzewana.
- Delilah, gdzie jesteś? - Słyszę głos Niall'a.
- Tu! - Tak, sam się domyśli gdzie.
- Czyli? - Słyszę jego kroki.
- No tu. - Chłopak stoi przede mną a ja wystawiam mu język. - Przyjemnie jest, dołączysz? - Pytam a Horan w mgnieniu oka ściąga z siebie ubranie, zostając w samych bokserkach od Calvin'a Klein'a. Zmuszam się do tego, żeby nie patrzeć na jego umięśnione ciało. Słyszę plusk wody i widzę Niall'a wyłaniającego się spod wody.
- No miło tak, ale będzie gorzej jak się rozchorujemy. - Macham na to ręką i podpływam do brzegu. Muszę chwilę odsapnąć, bo od tego machania rękoma w wodzie zmęczyłam się trochę. Niall zrobił to samo co ja.
- Robiłaś to kiedyś? - Prawie krztuszę się własną śliną.
- Przepraszam, co? Ty mnie pytasz czy kiedykolwiek uprawiałam seks?
- Tak. - Zjebałeś Horan.
- Tak, robiłam to, ale wolałabym zapomnieć. - Mówię prawdę, po co mam kłamać? A było tak fajnie.
- No nie mów, że...
- Nie, nie zostałam zgwałcona. Po prostu mój ówczesny chłopak zmusił mnie. Skończyło się na tym, że zerwałam z nim jak tylko doszedł.
- Przykro mi. - Niall łapie moją rękę, ale ja ją gwałtownie zabieram.
- Jeśli myślisz, że mnie przelecisz, to się mylisz. - Po tych słowach zakrywam usta ręką. - Nie chciałam tego powiedzieć, Niall.
- Nic nie szkodzi. - Szkodzi, widzę to w jego oczach.
- Przepraszam. - Podchodzę do niego i przytulam się. Przez chwilę chłopak nie reaguje, więc sama biorę jego ręce i kładę na mojej talii.
- Chodź do domu, bo się przeziębisz. - Całuje mnie w czoło i odchodzi. Nie chciałam, żeby to się tak skończyło. Głupio się czuję. Było miło, jednak mogę obwiniać o zakończenie tego tylko siebie. Wychodzę z wody i ściągam swoją koszulkę. Biorę ręcznik, który Niall przyniósł i wycieram się. Dochodzi do mnie, że długo musiałam tak stać i patrzeć się w taflę wody, bo chłopak już jest suchy i stoi przede mną w dresach. 

Kiedy jestem przed drzwiami na taras słyszę głos chłopaka:
- Na łóżku leży koszulka i bielizna dla ciebie. - Co miał na myśli mówiąc "bielizna"?
- Dziękuje, ty nie idziesz? - Podciągam materiał na swoich piersiach.
- Nie, zapalę jeszcze. - Wyciąga z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. - Łazienka jest na końcu korytarza po lewej. - Tego nie wiedziałam. Podczas moich poszukiwań zatrzymałam się na pokoju chłopaka. Nie odpowiadam nic, tylko biorę koszulkę i jego bokserki. To miał na myśli mówiąc "bielizna" Spodziewałam się czegoś innego, na przykład majtek jakiejś innej laski. Jesteś głupia Delilah.
Wychodzę z jego pokoju i kieruję się do łazienki. Pomieszczenie jest duże i jasne. Wielkie lustro nad umywalką odbija moją zmęczoną twarz. Boże, co mu się we mnie może podobać? "Sprawię, że zakochasz się we mnie" Przechodzą mi po plecach dreszcze, na same przypomnienie tego momentu.
Opuszczam ręcznik na ziemię i ściągam bieliznę, która mam na sobie. Zawieszam ją, żeby wyschła. Przecież to oczywiste. Zakładam bokserki Niall'a i koszulkę. Okazuje się być o wiele za duża, niż myślałam. To nic.
Wychodzę z pomieszczenia i wracam do pokoju Horan'a. Chłopak siedzi przy biurku z ołówkiem w ręce. Nie chcę mu przeszkadzać, więc postanawiam, że wrócę się po moje ubrania, które pewnie leżą jeszcze koło basenu. Łapię za klamkę od drzwi na taras i słyszę ten cudowny głos:
- Gdzie idziesz? - Słyszę jak odkłada przyrząd do pisania i wstaje.
- Po swoje ubrania. - Odwracam się i widzę jego niebieskie oczy.
- Są tam. - Wskazuje szafkę, na której leżą moje ciuchy, poskładane w kostkę.
- Ooo, ok, dzięki. - Uśmiecham się. - Niall, między nami jest dobrze, prawda?
- Tak, czemu miałoby być inaczej? - Łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie. Czuję od niego lekki zapach papierosów.
- Mogłeś się obrazić za to co powiedziałam. - Wtulam swoją twarz w zagłębienie na szyi.
- Powiedziałaś to co uważałaś za słuszne. - Znowu całuje mnie lekko w czoło i wraca do poprzedniej czynności. Zaglądam mu przez ramie co robi. Myślałam, że pisze coś nowego, jakąś nową piosenkę, ale ten dokańcza tamtą. Poprzednią. Tą, którą czytałam. Zanim zdążam cokolwiek przeczytać chłopak chowa ją do szuflady, tak jakby nie chciał, żebym ją czytała. Niall, widziałam już połowę jej.
- Nie jesteś zmęczona? - Siadam na łóżku.
- Jestem, która godzina? - Chłopak bierze telefon do ręki i oznajmia, że jest już przed pierwszą. Szybko mi mija czas z nim. Wstaję i kieruję się do drzwi.
- Gdzie idziesz? - Niall łapie mnie za rękę.
- Do gościnnego, chce się położyć. - Na jego buzi pojawia się uśmiech.
- Nie gadaj bzdur, śpisz ze mną. - Ciągnie mnie do łóżka a ja nie protestuje. Tak naprawdę nie chciałam spać sama. Ja się kładę po lewej stronie materaca, kiedy on ściąga swoje ubranie. Podciągam kołdrę pod samą szyję i zamykam oczy. Czuję jak materac ugina się pod jego ciężarem. Kiedy odwraca się w przeciwną stronę czuję się zawiedziona. Gdzieś w głębi duszy chciałam, żeby mnie przytulił. Czuje się wtedy bezpieczniej. Sama odwracam się do niego i lekko szturcham.
- Niall.
- Hm? - Mruczy, jakby już zasnął, ale przecież to nie możliwe, to za szybko.
- Chcę się do ciebie przytulić. - Nie pytam, oznajmiam. Chłopak odwraca się w moją stronę a ja kładę głowę na jego klatce piersiowej. Czuję jego ramię oplatające mnie. Teraz to mogę spokojnie iść spać.
- Dobranoc. - Mówię i zamykam oczy. Ostatnie co słyszę to głos Niall'a, życzący mi dobrej nocy.

____________

Witam z gorączką :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, jeśli tak, to proszę o komentarz.
Piosenka z rozdziału to Justin Bieber - Be Alright

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 14

Kiedy Jess wychodzi cała złość ze mnie wypływa a na jej miejsce pojawia się poczucie winy.
Nie powinnam traktować tak mojej najlepszej przyjaciółki. Może i  ma rację, że Niall to nie jest odpowiedni chłopak dla mnie, ale ja jeszcze przy nikim nie czułam się tak dobrze jak przy nim. Nawet jeśli jest tak jak ona mówi, nie obchodzi mnie to. Jeśli będzie chciał to powie mi resztę.
Przecież powiedział, że chce się zmienić. Ja wierzę w niego. Ludziom trzeba dawać drugie szanse, oczywiście nie siódmy raz z rzędu, ale trzeba. Postanawiam, że nie będę rozmawiać z Niall'em na temat tego co ona mi powiedziała. Nie chcę znowu się kłócić.
Po chwili znowu staję za ladą i obsługuję klientów. Z tyłu mojej głowy krążą słowa, które powiedzieli dzisiaj Partic i Jes, ale chyba bardziej wierzę Niall'owi.
Krążę między stolikami zanosząc zamówienia. Na widok pary siedzącej w roku uśmiecham się sama do siebie. Od nich aż śmierdzi miłością.
- Del, zanieś kawę tamtej pani. - Tessa, dziewczyna, z którą rzadko mam zmiany podaje mi filiżankę i wskazuje stolik.
- Dobrze. - Biorę porcelanę i kieruję się do stolika. Cały czas mam w głowie Niall'a. Nie wiem gdzie mam się już z tymi myślami podziać. Nie jest mi dane donieść kawy do stolika, bo wpadam na kogoś, rozlewając napój na koszulę tej osoby i na podłogę.
- Przepraszam bardzo. - Rzucam szybko i kucam, by podnieść filiżankę. Dziwię się, że się nie potłukła. Wyciągam ściereczkę z kieszeni i wycieram podłogę. Oczywiście zaraz będę musiała tu lecieć z mopem.
- Można powiedzieć, że lecisz na mnie.
- Nie po..- Nie dokańczam, bo dociera do mnie, że znam ten głos. Wstaję na proste nogi i nie mam wątpliwości. - Liam, cześć. - Posyłam mu szeroki uśmiech. Całkiem o nim zapomniałam, ale przecież się nie przyznam.
- No cześć. Czemu się nie odzywasz, co? - Pyta i idzie za mną do lady. Chłopak siada a ja proszę koleżankę, żeby umyła za mnie podłogę a ja w zamian stanę za ladą.
- Nie miałam czasu. Cała ta sprawa z Niall'em. To mnie przerosło, jeszcze teraz pokłóciłam się z przyjaciółmi. Niall dzisiaj pobił się z Patric'iem.
- Wiem, byłem dzisiaj u niego. Plasterki w księżniczki, mówisz? - Chłopak zaczyna się śmiać.
- No weź. - Stukam go w ramię i przepraszam, bo muszę przyjąć klientów. - Lepsze to niż nic, a tak serio to kupiłam je kiedyś kuzynce jak była u nas. Ma 7 lat.
- Dobra, dobra nie tłumacz się. - Chłopak ściąga swoją kurtkę, a ja dopiero teraz mogę zobaczyć jego plamę na koszuli.
- Boże, twoja koszula.
- Nic się nie stało, wypierze się.
- Na pewno?
- Tak. - Payne posyła mi szeroki uśmiech.
- No dobrze. A skąd w ogóle wiedziałeś gdzie pracuję? - Pytam, chociaż to pewnie oczywiste.
- Niall. - Bingo, jesteś bystra Delilah.
- Ah, no tak. - Obsługuję klienta i wracam do rozmowy. - Opowiedz mi coś o sobie. Masz dziewczynę?
- Mam. - Mówi dumnie.
- A jak ma na imię? - Czy jego trzeba wypytywać, tak jak przedszkolaka o nową koleżankę z piaskownicy?
- Danielle. Jest najcudowniejszą dziewczyną, jaką spotkałem, przed tobą oczywiście. - Zaczynamy się śmiać. - Jesteśmy już razem 3 miesiące, kiedyś nie wierzyłem w miłość, ale teraz... - Tu się zatrzymuje i patrzy mi w oczy. - Oddałbym za nią wszystko.
- Ma szczęście, że cię ma. - Ma dziewczyna szczęście, serio. - Chciałabym ją poznać.
- Masz okazję, w sobotę organizujemy imprezę, wpadnij, poznam cię z nią.
- Super, będę. - Żartujemy jeszcze chwilę z chłopakiem, ale zaraz z mojej buzi znika uśmiech a pojawia się zdziwienie. Chyba każdy to usłyszałby swoją piosenkę w radio zdziwiłby się.
- Co do cholery?
- Co? Nie rozumiem. - Chłopak rozgląda się.
- To moja piosenka, ta co leci teraz. - Przysłuchuję się i słyszę swój głos.
- Co?! Super śpiewasz! Czemu nic nie mówiłaś?! Czekaj, czemu twoja piosenka jest w radio? Jesteś piosenkarką?
- Nie, to piosenka, którą nagrałam tak sobie.
- Nic już nie rozumiem. - Na jego twarzy widnieje niemałe dziwienie.
- Później ci wytłumaczę. - Biegnę na zaplecze, gdzie spotykam Tessę i mówię jej, że muszę wyjść.
Ściągam fartuszek z logo kawiarni i zawieszam go na mój wieszak. Ubieram szybko kurtkę i biegnę jak najszybciej umiem do samochodu.

***

- Czy wy sobie ze mnie żartujecie?! - Krzyczę tak, że prawie całe piętro mnie słyszy.
- Delilah uspokój się. Nikt nie wie, że to ty. - Ta baba nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji.
- Jak to nie?! Gościu na końcu powiedział moje imię i nazwisko. Jak mogliście pomylić piosenki. Przecież to bez sensu. - Opadam bezsilna na krzesło obok Olly'iego Murs'a, z którym rzekomo mnie pomylono. Czy ja serio wyglądam i śpiewam jak on?
- Ja też nie jestem zachwycony, to miał być nowy hit. - Olly wstaje i nalewa sobie wody z butelki.
- Ogłoście, że  nastąpiła pomyłka. - Zakładam ręce na klatce piersiowej.
- Nie możemy tego zrobić, to zniszczy nas. Mam inną propozycję.
- Jaką? - Unoszę brew i czekam na to, co powie.
- Nagrywaj dalej piosenki, spodobasz się ludziom, masz talent.- Zaczynam się śmiać
- Nie. - Wstaję i wychodzę. Nie mam zamiaru słuchać tych bzdur. Zbiegam schodami na dół. Wolę schody, zdecydowanie.
W połowie drogi do samochodu słyszę dźwięk swojego telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz odbieram
- Słucham?
- Pani Delilah Carter? Tu redaktor naczelna MusicForUs. Czy mogłabym zamienić z panią kilka słów?
- Nie, dziękuję. - Staram się być uprzejma i się rozłączam. Skąd te media tak szybko zbierają informacje? Ahh.. Przecież oni wszystko znajdą.
Nie zdążam wrzucić telefonu z powrotem do torebki, a znowu słyszę dzwonek.
- Nie zgadzam się za żaden wywiad ile razy mam pani mówić?
- Delilah, to ja, Niall. - Kiedy słyszę jego głos robi mi się lepiej. Uspokajam się.
- Boże, przepraszam cię.
- O co chodzi z tym wywiadem? - Pyta a ja wsiadam do samochodu.
- Jesteś w domu? - Postanawiam, że powiem mu to wszystko osobiście.
- Tak.
- Zaraz będę. - Rozłączam się i rzucam telefon na fotel. Nie wracam już do kawiarnii, Tessa powinna zaraz zamykać.

***

- Hej. - Rzucam torebkę na podłogę i przytulam się do chłopaka.
- Miłe przywitanie.
- Cicho bądź. - Odchodzę od niego, ściągam buty i kurtkę.
- Chcesz coś do picia? - Kiwam głową. Od tego krzyczenia zaschło mi w gardle. - Sok może być?
- Tak. - Siadam na kanapie w salonie i czekam na chłopaka. Po chwili siedzi obok mnie i słucha tego co mam do powiedzenia. - Wiesz, że chce iść do szkoły muzycznej. - Przytakuje. - Ostatnio nagrałam w studiu matki piosenkę i ona przez jakiś głupi przypadek trafiła do radio zamiast piosenki Murs'a. Myślałam, że szlag mnie trafi, jak ją usłyszałam.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś?
- Pokłóceni byliśmy i jakoś wypadło mi z głowy.
- A co powiedzieli ci w wytwórni?
- Że spodobam się ludziom, że powinnam następne piosenki nagrywać.
- Mają rację.
- Co? Nie, Niall. Nie mogę tak.
- Dlaczego nie? Co ci szkodzi? - Biorę łyk soku, ale tylko po to, żeby zastanowić się dłużej nad tym co mam powiedzieć.
- Wiesz... Jak patrze na te wszystkie gwiazdki to współczuję im tego, że nie mają prywatności. Któraś z nich kichnie a zaraz znajduje się osoba z chusteczką. Chcę robić to co kocham, ale bez rozgłosu.
- Jak uważasz, ale w tej sprawie po stronie wytwórni. - Wzruszam ramionami. Nie będę robić co wytwórnia każe. Dopijam soku i odkładam szklane na ławę. Przez chwilę słychać bicie zegara. Właśnie, która godzina? Za 20 minut dziesiąta. Trzeba iść, późno już.
- Biedę się zbierać. - Wstaję i kieruję się do drzwi.
- Delilah.
- Hm? - Odwracam się i widzę tego przystojnego blondyna, który zawrócił mi w głowie.
- Zostań na noc.
- Dobrze. - Moje usta wypowiadają to słowo, zanim mózg przetworzył zdanie, które powiedział Niall.


______________

No i mamy kolejny rozdział :)
Jeśli przeczytałaś zostaw komentarz, to bardzo motywuje :)

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 13

- Co on tutaj robi Del? - Słyszę głos swojego przyjaciela, jednak nie jestem w stanie nic powiedzieć. Po co on tu przychodził?
- Co cię to obchodzi. - Gula z mojego gardła znika, a ja czuję ja we mnie wszystko wrze.
- Jestem twoim przyjacielem, więc obchodzi mnie to. - Chłopak daje krok wgłąb domu, ale Niall tarasuje mu drogę.
- Daruj sobie już takie teksty. - Patrze na Horan'a i widzę, że się strzęsie. Nie ze strachu. Co to, to nie.
On najzwyczajniej w świecie ma ochotę mu przyłożyć. Byleby tego nie zrobił.
- Co? Już cię przeciągnął na swoją stronę? Ciekawy jestem jakich głupot ci naopowiadał.
- Ohh zamknij się. - Niall w końcu coś odpowiada. - Bo niby ty taki święty jesteś? Powiedziałem jej wszystko. - Patric wchodzi do przedpokoju i zaczyna bić Niall'a, a ten mu oddaje. Byłabym głupia, gdyby dałabym im się pobić.
- Przestańcie! - Ciągnę Patric'a za koszulkę, ale mało to daje. - Przestańcie do cholery!- Wydzieram się znowu i jakoś udaje mi się wtargnąć pomiędzy ich dwóch. Staję przodem do Niall'a i biorę głęboki oddech. Chłopak ma rozciętą wargę i brew. - Myślę, że powinieneś już pójść. - Mówię, patrząc Horan'owi prosto w oczy.
- Słyszałeś Horan. Wypad. - Za moimi plecami rozbrzmiewa głos White'a. Niall nadal stoi przede mną. Śmieję się cicho. - Powinieneś już pójść, Patric. - Gdy wypowiadam imię Niall uśmiecha się do mnie.
- Jeszcze przybiegniesz do mnie z płaczem. - Wypowiada White i trzaska za sobą drzwiami.
- Chodź, trzeba to przemyć. - Łapię go za rękę i prowadzę do łazienki na parterze, jakby to co się stało przed chwilą nie miało miejsca.
- Wiesz, że nie musisz. - Chłopak grzecznie siada na muszli, a ja szukam apteczki w szafce. Moja mama tu urzęduje, więc nigdy nie wiem co, gdzie jest.
- Nie wiesz, jak wyglądasz. - Staję na stołek i dosięgam potrzebnej mi rzeczy. Niby nie jestem niska, ale zawsze to jakaś pomoc.
- Aż tak źle?
- Yhym. - Mruczę, otwierając apteczkę. Wyciągam z niej wodę utlenioną i gaziki. - A wiesz, że jak byłam mała często chodziłam z plastrami na ciele? Nie było dnia, żebym sobie czegoś nie zrobiła. - Uśmiecham się na samą myśl o codziennych zabawach na podwórku. - Tyle, że mnie nikt nie bił. - Odwracam się do chłopaka, który nie ma zadowolonej miny. - No dzieciaku, teraz będzie boleć. - Leję ostrożnie płyn na ranę a Niall lekko syczy pod nosem. - Przecież jesteś dużym chłopcem. - Lekko dotykam to gazikiem i dmucham, żeby szybciej wyschło. - Wiesz, że warga będzie bardziej boleć? - Mam wrażenie, że mówię do siebie, jednak kiedy odwracam się z powrotem do niego z nowym gazikiem i buteleczką w dłoni chłopak zaczyna mówić
- Wiem, ale jestem już duży i nie będę płakał.
- Czy pan się ze mną przedrzeźnia? -  Chłopak kiwa głową a ja oczyszczam następną ranę. Po minucie jest po wszystkim. - Plasterek z księżniczkami? - Pytam pokazując całe opakowanie.
- Nie, dzięki. - Chłopak wstaje i pomaga mi odłożyć apteczkę na miejsce.
- Dziękuję. - Odwracam się, a chłopak napiera na mnie. Za mną stoi pralka, więc nie mam jak się ruszyć. Patrzy mi w oczy i składa lekki pocałunek na moich ustach. Kiedy to robi czuję przyjemne uczucie w brzuchu. Natychmiast chcę to kontynuować i zatapiam swoje usta w jego. Chłopak jest przez chwilę zaskoczony, ale oddaje pocałunek.
- Wow - To jedyne słowo jakie wydostaje się z jego ust.
- No wiem. - Wychodzę wystawiając język. - Muszę już iść, bo się spóźnię do pracy. - Zbieram brudne naczynia i wkładam je do zmywarki.
-  O której kończysz?
- O 20. - Wkładam buty i wyciągam kurtkę z szafy.
- Przyjadę po ciebie. - Chłopak zakłada buty.
- Nie, jadę swoim samochodem. Ty jedź do domu. - Wypycham go za drzwi, bo za nic nie chce się ruszyć.
- No dobrze, ale chcę całusa na do widzenia. - Wzdycham włączając alarm i całuję go.
- Pa, Niall.

***

- Cześć Delilah. - Stoję przy blacie i czuję, jak czyjś palec wbija mi się w bark. Nienawidzę jak ktoś mi tak robi. Odwracam się i widzę moją przyjaciółkę.
- Cześć - Odpowiadam jej z niechęcią. Dobrze, jest moją najlepszą koleżanką, ale mogłaby mi dać spokój.
Wszyscy nagle się o mnie troszczą. Nie jestem już mała, sama potrafię zadbać o siebie.
- Możemy porozmawiać? - Zakładam ręce na piersi, nie mam ochoty z nią rozmawiać.
- Zajęta jestem, jak nie zauważyłaś, jestem w pracy. - Ignoruje ją i obsługuję klienta.
Czemu ona tak się nie zachowywała względem innych chłopaków?
- Możesz sobie zrobić przerwę na pięć minut. - Zaklinam ją w duchu i mówię koleżance, która jest ze mną na zmianie, żeby chwilkę postała za mnie na kasie. Biorę Jes za rękę i ciągnę na zaplecze.
- Masz  3 minuty, chociaż wiesz, że i tak zrobię po swojemu. - Opieram się o framugę drzwi i słucham jej kazania.
- Patric powiedział mi trochę o nim i uważam, my uważamy, że to nie jest typ dla ciebie. Dziewczyno, on się przespał z prawie każdą w tym mieście! - Prawie krzyczy.
- Nie powiedziałaś mi nic, czego nie wiem.
- A to, że jest ćpunem wiesz?
- Co? Bredzisz. Chcesz mnie z nim skłócić. Tylko czemu? Aaa, już wiem. Bo ciebie nikt nie chce. - Mówię a Jes spływają łzy po policzku.
- Wiesz co? Może i nikt mnie nie chce, ale przynajmniej nie wbijam w nowe popaprane towarzystwo. - Przez chwilę mam ochotę ją przytulić i przeprosić, ale moja cholerna duma nie pozwala mi na to. Dziewczyna ściera płyn ze swoich policzków i wychodzi.
Świetnie Delilah. Jeśli Niall okaże się takim frajerem, jak mówili to nikogo już nie będziesz miała.