Rano budzi mnie głośny śmiech mojej mamy. Nie wiedząc co się z nią dzieje, szybko wstaję z łóżka na proste nogi i wybiegam z pokoju. Kieruję się do jej sypialni, ale jej tam nie ma. Zamykam drzwi i słyszę jakieś głosy na dole schodów. Idę tam. Widzę moją mamę z tatą, który najwidoczniej właśnie wrócił z pracy.
- Czy nie mogłaś trochę ciszej? Przywitałabym się jakbym wstała. - Podchodzę do ojca i go przytulam.
- Cześć Mała. - Posyła mi uśmiech i udaje się z mamą do kuchni. Od kiedy tylko pamiętam mówi na mnie "Mała". Mogę mu mówić, żeby tak mnie nie nazywał, ale i tak wygrywa. Z dobrym humorem wracam do swojego pokoju. Wybieram ubrania na dzisiaj i jak zwykle nie mam co ubrać. No, bo przecież jestem zwykłą dziewczyną. Stoję przed szafą dobre 15 minut i wyciągam czarne rurki i zieloną, flanelową koszulę. Z tym zestawem udaję się do łazienki, gdzie odbywam poranną toaletę i ubieram się. Nakładam lekki makijaż. Wychodzę z pomieszczenia i rzucam się na łóżko. Przypomina mi się wczorajsze spotkanie z Niall'em. Uśmiecham się sama do siebie. Coś ciągnie mnie do tego, żeby sprawdziła mój telefon. Niestety, oprócz godziny nie widnieje tam żadne powiadomienie.Myślę, co dzisiaj robić. W końcu jest niedziela, czeka mnie całe następne 5 dni pracy. Upewniając się, że jest odpowiednia godzina tj. 10.38 dzwonię do swojej przyjaciółki. Odbiera po kilku sygnałach.
- No czego mnie budzisz?! - Słyszę niezadowolony głos Jes.
- Przecież jest już prawie 11. - Zaczynam się śmiać. - Idziemy dzisiaj na zakupy. Co ty na to? - Pytam i w tym czasie daję ją na głośnik. Wstaję i biorę z toaletki mój ulubiony, czarny lakier.
- No dobrze, ale daj mi trochę czasu. - Słyszę jak mruczy coś pod nosem i dokańcza - Będę u ciebie za godzinę, pa Kochana. - Rozłącza się a ja właśnie zaczynam malować paznokcie. Jak zwykle lewa ręka wyszła cudownie, druga nieco gorzej. Po upływie czasu schodzę z butami w ręku do przedpokoju. Kładę obuwie na podłogę i idę do kuchni. Trzeba coś zjeść. Wybieram jogurt i siadam przy stole. Nie ma tu śladu po rodzicach, nawet ich nie słychać. Nie bardzo mnie obchodzi co robią, bo są dorośli. Borę jakąś gazetę, bo przyciąga mnie nagłówek na pierwszej stronie "TU RODZĄ SIĘ TALENTY" a pod tym zdjęcie jakiegoś klubu. Nie znam go, nigdy tam nie byłam. Dokańczam jogurt i wyrzucam opakowanie.
Idę do przedpokoju, zakładam buty i krzyczę:
- Wychodzę z Jes! - Słyszę ciche "OK". Czyli są w domu. W tej samej chwili rozlega się pukanie do drzwi. Otwieram i nie stoi tam nikt inny jak Jessie. Biorę kluczyki do mojego samochodu i wychodzimy.
- Czemu się wczoraj rozłączyłaś? - Słysze, kiedy zapinam pasy.
- Bo Niall... - Nie daje mi dokończyć, bo zaczyna piszczeć.
- Ooo, moja Del wyrwała chłopaka. - Pstryka mnie w nos na co ja trącam jej rękę.
- Nie wyrwałam. Poznałam go na tym bankiecie. Fajnie się z nim gadało, ale to tylko znajomy. - Kieruję się w stronę miasta. Oczywiście nie byłby to Londyn, gdyby nie korki. Stukam lekko palcami o kierownice.
- Taaak, ja już widzę, że to tylko znajomy. - Śmiesznie rusza brwiami na co staram się nie zacząć śmiać. - No serio. - Robię pytającą minę. - Denerwujesz się, bo mówię, że wyrwałaś. Ostatni raz się tak zachowywałaś jak Nick z siłowni chciał cię zabrać do kina. - Świeci się zielone światło, więc ruszam. - no odpowiedz coś.
- To było dawno.
- Ale jednak. - Poprawia się by widzieć bardziej moją twarz. Robi to zwykle, kiedy chce wyciągnąć jakieś informacje. Zawsze pozna kiedy kłamię. - To opowiedz mi o nim. - Znowu stajemy w korku. To będzie długa trasa- mówię do siebie w myślach.
- Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko. - To jest jej standardowa odpowiedz. - Opowiadam jej wszystko czego dowiedziałam się wczoraj o nim i o tym jak się zachowywał, nawet o tym, że pali papierosy.
- Papierosy to zły nałóg, ale jak już będziesz nim z nim chodzić to rzuci dla ciebie. - Nie jestem zdziwiona, kiedy słyszę te słowa. Wręcz przeciwnie, zachowuje spokój i jedyne co robię pokazuję przyjaciółce, żeby puknęła się w czoło i parkuję pod galerią.
- Wyłaź, Świrze. - Wychodzimy z auta i szybkim krokiem udajemy się do centrum.
Jes, jak zwykle najpierw ciągnie mnie do H&M. Tam oddzielnie buszujemy między półkami. Znajduję jakieś jeansy i duży sweter, w sam raz na zbliżającą się jesień. Spotykamy się koło przymierzalni. Wybucham śmiechem, kiedy widzę Jessie'kę. Jest cała obładowana ciuchami.
- Mamy jeszcze całą galerię do obejścia a ty już pół sklepu wykupujesz? - Mówię, podając kobiecie przy kabinach ilość ubrań, które przymierzam.
- Cicho bądź, kieszonkowe dostałam. - Wystawia język i chowa się za zasłoną. Ja robię to samo co ona. Przymierzam ubrania, pasują jak ulał. Ubieram się w swoje ciuchy i kieruję się do kasy.
- £21.99 proszę- Mówi kasjerka, na co podaję jej kartę i wpisuję kod. - Dziękuję, zapraszamy ponownie. - Uśmiecham się do kobiety, wychodzę na zewnątrz sklepu i siadam na ławce, by poczekać na przyjaciółkę. Trochę jej to zajmie -śmieję się w myślach i wyciągam telefon z kieszeni. Sprawdzając powiadomienia mam nadzieję, że dostałam chociaż SMSa od Niall'a. Prawdę mówiąc fajnie się mi z nim gadało. Jednak się przeliczam.
Wchodzę jeszcze szybko na Instagram'a i oglądam zdjęcia. Szybko mi się to nudzi i chowam telefon.
- Idziemy? - Widzę moją przyjaciółkę z 2 torbami i kiwam głową. Chodzimy po sklepach jeszcze z dobre 3 godziny. To jest zadziwiające jak kobiety tyle mogą chodzić między półkami w poszukiwaniu czegoś co im się spodoba. Wracam do domu około godziny 17. Jestem zadowolona z moich zakupów.
W kuchni czeka na mnie kartka z wiadomością od mamy "Pojechaliśmy do babci. Obiad masz w piekarniku" Znowu sama. Idę do łazienki i wrzucam nowe rzeczy do pralki, którą włączam. Chcę, żeby moje ubrania pachniały fiołkami a nie fabryką.
Kieruję się do swojego pokoju i włączam laptopa. Po chwili zastanowienia puszczam sobie kolejny odcinek "Pamiętniki wampirów" i kładę się na łóżku. Sama nie wiem, kiedy zasypiam.
Budzi mnie mama mówiąca, żebym wstała, bo jest 21 a ja jestem nie wykąpana. Cóż za troska. Wyłączam laptopa, biorę majtki i koszulkę, i idę do łazienki.
Zmywam makijaż i napuszczam ciepłą wodę do wanny. Ciepła kąpiel dobrze mi robi. Grzeje wiecznie zimne stopy. Po jakiś 30 minutach leniuchowania wychodzę z wanny i się ubieram w "piżamę".
Gaszę światło i kładę się do łóżka. To będzie długi tydzień.
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńGdzie nastepy rozdzial? :(
OdpowiedzUsuń